Czy proszenie o pomoc jest czymś złym?
Proszenie o pomoc nie należy do przyjemnych spraw. Jest raczej przykre i dołujące. A tym bardziej, gdy taka osoba spotka się z odmową pomocy. A niestety czasami się tak zdarza. Dlaczego ? Dlatego, że w swoim życiu szukamy wygód, świętego spokoju, nie lubimy się angażować, a tym samym pomagać potrzebującemu. Wszystko skupia się wokół nas i siebie uważamy za pępek świata. I za osobę, która zarówno teraz, jak i kiedyś nie będzie potrzebowała pomocy. Lecz życie weryfikuje nasze myślenie. Przychodzi czas, że sami również potrzebujemy pomocy innych. A karma lubi wracać do człowieka. Zarówno dobro, jak i zło wraca w życiu do człowieka i choć może nie od razu, lecz nawet po latach. Mądre przysłowie mówi o tym, że Pan Bóg nie jest rychliwy, ale sprawiedliwy. I w związku z tym nawet po latach wraca do nas zapłata za wyrządzone zło, za zaniedbaniem czy niechęć do udzielania pomocy ludziom potrzebującym.
Znieczulica w społeczeństwie
Wielu współcześnie żyjących ludzi charakteryzuje znieczulica, niewrażliwość i bezduszność. Nie jesteśmy zbyt wrażliwi na ludzkie cierpienie i przechodzimy zupełnie obojętnie obok kogoś potrzebującego pomocy. Nawet potrafimy się nad nim litować, lecz tylko słownie. Bo, gdy przyjdzie chwila zweryfikowania naszych słów z rzeczywistością, to już nie jesteśmy tacy chętni do pomocy człowiekowi potrzebującemu.
W pewnej przypowieści jest mowa o tym, jak nad biednym litował się pewien bogacz, lecz litował się tylko słownie. I zarzucał Panu Bogu, że pozwala na taką biedę i nie pomoże żebrzącemu biedakowi. Pan Bóg uświadomił bogacza, że pomaga biedakowi, bo właśnie jego majętnego postawił na drodze biedaka.
Oczywiście znieczulica i brak miłosierdzia nie dotyczy wszystkich ludzi. Gdyż w naszym kraju i na całym świecie jest dużo wspaniały zachowań i wzorców godnych naśladowania. I to zarówno wśród osób starszych, jak i wśród młodego pokolenia, co napawa dumą i daje nadzieję na przyszłość.
Niestety na świecie i w Polsce zjawisko znieczulicy społecznej staje się powszechne. Często wobec zaistniałej sytuacji towarzyszy nam myśl "Tylu jest ludzi wokół niech więc ktoś inny pomoże". Zrzucenie odpowiedzialności, czyli tak zwane rozproszenie odpowiedzialności na innych nosi także nazwę dyfuzji odpowiedzialności. Gdy pojawi się sytuacja wymagająca interwencji, pomocy drugiemu człowiekowi, a ludzi w danym miejscu jest dużo, to wówczas odczuwalna konieczność pomocy rozkłada się na wiele osób. I przyjmowane jest jako mniejsza odpowiedzialność za podjęcie działania, by ratować człowieka w potrzebie. Każdy wtedy ratowanie pozostawia innym, w konsekwencji czego człowiek potrzebujący nie otrzymuje pomocy od nikogo.
Przechodząc obok człowieka potrzebującego pomocy nie zastanawiamy się nad tym, czy sami kiedyś otrzymamy pomoc w chwili zagrożenia ? A przede wszystkim nad tym, że Pan Bóg stworzył człowieka na Swój Obraz i Podobieństwo Swoje. Na podobiznę duchową, a więc człowiek nastawiony jest na czynienie dobra. I jak to się ma do wielu życiowych sytuacji, których jesteśmy niejednokrotnie świadkami ? Czy przypominamy miłosiernego Pana Boga ? Czy wzorujemy się na miłosiernym Samarytaninie ? Odpowiedź niech pozostanie w naszym sercu.